Urodziłem się 11 maja.

To samo mógłby powiedzieć o sobie Irving Berlin, (Israel Isidore Beilin) kompozytor słynnego przeboju "White Christmas". Lubię jego piosenki, ale nie czuję specjalnej więzi z urodzonym 71 lat przede mną Irvingiem.

Co innego, urodzony 16 lat później Salvador Felipe Jacinto Dali i Domenech (11.05.1904). Uwielbiam jego obrazy i czuję w nim bratnią duszę (dusza artysty, niestety brak talentu).

Skracając dystans o 2 lata, tzn. przesuwając sie na osi czasu o 14 lat w przód, dochodzimy do roku 1918, kiedy to 11 maja urodził się Richard Feynman, twórca elektrodynamiki kwantowej, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w roku 1965. Tu pokrewieństwo dusz z imiennikiem jest wyraźne, mój jedyny na studiach oblany egzamin to była elektrodynamika (ale nie kwantowa).

Zróbmy nieco mniejszy kroczek, tak o 2 lata - i co? 12 lat po Fenmanie, 11 maja 1930 rodzi się w Rotterdamie Edsger Wybe Dijkstra - pionier informatyki. A kim ja jestem jak nie informatykiem? I powtórzę za moim starszym kolegą: "Kto zaczyna naukę programowania od Basica, ten dla informatyki jest stracony"

10 lat. 1940. Eric Burdon. Animals. House of the Rising Sun.

Może i wolę ELP, albo Janis Joplin, ale Animals to kamień milowy r&b.

Następne odcinki 8(1948), 6(1954) i 4(1958) nie przyniosły światu geniuszy. 4-2=2 i 1958+2=1960 i co? I nic. Może jeszcze raz? Ale w tym przypadku, czas stoi w miejscu, bo 2 mniej dwa to zero. Czyżby rok 1960 był końcem serii?

Wiem, wiem, nie trafiłem, ani w 1958, ani w 1960. Jestem z 11 maja 1959. Kumuluje się we mnie geniusz najbardziej genialnych lat. Tymczasem wahadło czasu zawraca i podąża coraz szybciej wstecz: 1958, 1954, 1948,1940, ... , 1720 - stop!

11 maja 1720 r. urodził się baron Karl Friedrich Hieronymous Munchausen (1720-97), mój duchowy doradca w sprawie tej opowieści.